Czeka Cię wizyta u psychologa?

Wybierasz się do psychologa – sam/sama lub ze swoim dzieckiem? Pozwól, że podzielę się z tobą radą, które raczej nie przeczytasz w popularnych poradnikach pt. “Jak przygotować się do pierwszej wizyty u specjalisty od badania ludzkich dusz”.
Pierwsze konsultacje z to czas, kiedy psycholog będzie próbował zdefiniować, co dolega tobie/ twojemu dziecku - ściślej mówiąc, będzie stawiał diagnozę. W tym celu przeprowadzi wywiad na temat twojego obecnego problemu, zapyta też m.in. o sytuację rodzinną, zawodową, stan zdrowia. Oprócz wywiadu, psycholog może też zastosować testy psychologiczne.
Testy mogą badać różne cechy i umiejętności - osobowość, zdolności poznawcze, inteligencję, psychopatologię, szybkość reakcji i wiele innych, w zależności od tego, w jakim celu udałeś się do psychologa, z jakim problemem się zmagasz i w czym dany psycholog się specjalizuje.
Testy różnią się jednak między sobą wartością diagnostyczną. Istnieją testy poprawnie skonstruowane i ich zastosowanie pozwala na rzetelne zmierzenie wybranej cechy przy względnie niewielkim błędzie pomiaru. Są również testy, których wynik tak naprawdę nic nam nie mówi o żadnych realnych cechach osoby badanej. Co odróżnia jedne od drugich?
Dobre testy psychologiczne muszą spełniać tzw. kryteria dobroci testu, czyli:
- Rzetelność - współczynnik rzetelności (im wyższy, tym lepszy) informuje nas o tym, czy pomiar za pomocą tego testu jest powtarzalny
- Trafność - informuje o tym, czy wynik danego testu jest faktycznie związany z realną cechą, którą mamy zamiar zbadać; im wyższa trafność, tym lepsza
- Normalizacja – wynik testu w postaci “suchej cyfry” nic nam nie mówi o tym jak badany wypada na tle innych osób, czy poziom danej cechy/umiejętności jest u niego wyższy czy niższy niż u większości osób z jego grupy odniesienia, dlatego też tworzy się normy; najczęstsze są normy wiekowe
- Standaryzacja – procedura testu musi być przeprowadzana zawsze w taki sam sposób, inaczej pomiar będzie zafałszowany
- Obiektywność - wynik testu musi być niezależny od tego, jaka osoba go przeprowadza; jeżeli test jest tak zrobiony, że diagnosta może interpretować jego wynik “po swojemu”, subiektywnie, to wynik testu... powie nam więcej o psychologu niż o badanym
Zatem, rada jest z pozoru prosta: zapytaj swojego psychologa, czy testy, które ma zamiar zastosować, spełniają wymienione wyżej kryteria. Być może bardzo się zdziwi tym pytaniem, jednak jeśli jest kompetentny, to on nie będzie miał problemu z odpowiedzią, poza tym, lepszy zdziwiony psycholog niż źle zdiagnozowany pacjent. Zdarza się jednak, że psycholog stosuje testy, które tych kryteriów nie spełniają.
Są to głównie tzw. testy projekcyjne, którym w zdecydowanej większości brakuje tych kryteriów, ich rzetelność i trafność są albo bardzo niewielkie albo wręcz żadne, nie są znormalizowane a ich interpretacja zależy w dużej mierze od subiektywnych wrażeń diagnosty. A co istotne, ich połączenie z wiarygodnymi testami, posiadającymi odpowiednie własności psychometryczne NIE ZWIĘKSZA POPRAWNOŚCI DIAGNOZY!
Jaka jest zatem argumentacja zwolenników testów projekcyjnych? Mianowicie, poza podawaniem nielicznych i wielokrotnie obalonych badań "udowadniających” że te testy są coś warte, jeden z popularniejszych argumentów brzmi: “testy projekcyjne są odporne na manipulację ze strony osoby badanej”. Ile w tym prawdy?
Każdy twórca testu powinien wykazać, że istnieje silny związek między wynikiem tego testu a badaną zmienną. Jeśli takiego związku nie ma lub jest niski, to jaki sens ma twierdzenie, że test jest “odporny na manipulację”? To mniej więcej tak, jakbym ja arbitralnie ustaliła, że rysowanie słonia na różowo jest oznaką skłonności pedofilskich, na co oczywiście nie ma żadnych dowodów a słysząc zarzuty o braku tych dowodów odpowiadałabym, że “przecież każdy rodzaj testu ma swoje wady i zalety, w tym teście przynajmniej badany nie jest w stanie świadomie wpływać na jego wynik”... absurd, prawda? A jednak taki tok myślenia jest wśród psychologów powszechny.
Innym argumentem ma być założenie, że testy projekcyjne badają nieuświadomione skłonności, które mogą się nie ujawniać w jawny, dostrzegalny dla badanego lub jego otoczenia sposób. Zróbcie sobie więc eksperyment myślowy z “testem różowego słonia”, który opisałam wyżej, tylko postawcie siebie w roli osoby badanej. Narysowałeś słonia na różowo, oczywiście nie wiedząc, jak ten nieszczęsny różowy kolor zostanie zinterpretowany? No to już wiemy, kim jesteś. Obiektywne dane świadczą o tym, że nie masz ani cienia skłonności do krzywdzenia dzieci? To nic, najwyraźniej po prostu sobie ich nie uświadamiasz.
Jeżeli twój psycholog korzysta z takich metod diagnostycznych, jak:
- Test Roscharcha
- Test Drzewa Kocha
- Test Szondiego,
- Test Apercepcji Tematycznej,
- Test Rysunku Postaci/ Rysunku Rodziny
- Test Bajek...
lub jakiegokolwiek innego testu nieposiadającego udowodnionych własności psychometrycznych, jest duże ryzyko, że diagnoza będzie niewiarygodna.
Dla zainteresowanych oraz tych, którzy mają zamiar kłócić się w komentarzach:
O wybranych testach projekcyjnych po angielsku:
http://web.missouri.edu/.../Psychological%20Science%20in...
O kryteriach dobroci testów:
K. Fronczyk “Psychometria. Podstawowe zagadnienia”